Antysemicką kampanię propagandową (wówczas nazywano ją „antysyjonistyczną”) zapoczątkowały antysemickie ulotki, które pojawiły się w Warszawie w lutym 1968 r. Były związane z protestami wokół zdjęcia „Dziadów” i wypominały „niewłaściwe” pochodzenie części „komandosów”. W prasie wątek ten pojawił się 11 marca w artykule zamieszczonym przez „Słowo Powszechne”, dziennik wydawany przez Stowarzyszenie PAX. W przeciągu kilku następnych tygodni temat kampanii antysemickiej stał się jednym z wiodących elementów marcowej propagandy.
Oskarżała ona „syjonistów”, a więc Żydów, o to, iż za pośrednictwem „komandosów” rozpętali protesty nieświadomych studentów. Wypominano im także radość ze zwycięstwa Izraela w wojnie sześciodniowej, podkreślano cierpienia ludności arabskiej na terytoriach okupowanych.
Z lubością eksponowano kilkanaście obco brzmiących nazwisk studenckich liderów. Podkreślano, iż rodzicami części z nich były osoby z partyjnego establishmentu. W myśl ówczesnej propagandy celem „ekscesów” miało być przywrócenie do władzy skompromitowanych „bankrutów politycznych”, czyli osób sprawujących eksponowane funkcje w okresie stalinowskim. Komunistów pochodzenia żydowskiego starano się obciążyć odpowiedzialnością za popełnione przed 1956 r. zbrodnie. Niekiedy wprost oskarżano „syjonistów” o „zdradę interesów narodu polskiego”. Pomniejsze wątki dotyczyły także odpowiedzialności osób pochodzenia żydowskiego za afery gospodarcze czy niekorzystne (z punktu widzenia PZPR) zjawiska w kulturze.
Ważnym elementem propagandy było oskarżanie Izraela i „międzynarodowego syjonizmu” o zawarcie sojuszu z RFN. Z jednej strony miał on prowadzić do uznania Polaków winnymi zbrodni na Żydach w czasie II wojny światowej, a z drugiej – do wzmocnienia potęgi wojskowej Izraela w walce z arabskimi sąsiadami.
„Antysyjonistyczne” hasła pojawiały się także na licznie organizowanych masówkach w fabrykach, instytucjach czy wiecach w miastach wojewódzkich.
Podczas całej kampanii usilnie zabiegano o to, aby nie używać słowa „Żyd” czy „żydowski”. Odcinano się od antysemityzmu, na przykład za pomocą haseł „Antysemityzm – nie! Antysyjonizm – tak!”. Zabiegi te puentował popularny wówczas dowcip, w którym syn pyta ojca: „Tato, jak się pisze syjonizm?”, po czym pada odpowiedź: „Nie wiem, ale przed wojną pisało się przez »Ż«”.
Efektem kampanii było zdecydowane nasilenie trwającej już od jakiegoś czasu czystki. „Syjonistów” usuwano z PZPR, a także ze stanowisk w administracji państwowej i gospodarczej. W wielu wypadkach usunięcie z szeregów partii lub ze sprawowanej funkcji odbywało się w atmosferze nagonki, w trakcie wielogodzinnych zebrań, podczas których padały prawdziwe i fałszywe zarzuty. W efekcie ponad 13 tysięcy osób zmuszono, bądź też same zdecydowały się na emigrację.
Łukasz Kamiński